- Patrz! - Shannon pochwaliła się swoim kolczykiem w pępku. - Miona wymyśliła mi zaklęcie, który robi kolczyki! Fajny, nie?
- Jak McGonagall się dowie... - mruknęła szatynka.
- Nie dowie się! Chyba, że ty jej powiesz! - blondynka dźgnęła ją placem w ramię.
- Za to, że zadajesz się ze szlamą, powinnam - uśmiechnęła się wrednie i wyszła z łazienki, która znajdowała się na pierwszym piętrze.
- A ja powinnam podłożyć ci jakąś zabawkę Freda i Georga! - fuknęła.
- Hej, Judy - mruknął Draco, przechodząc obok dziewczyn.
- Umył włosy! Nie wierzę! - Rutherford zrobiła wielkie oczy.
- Taa... Ma się tę siłę przebicia - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Jasne! Mała Judy dorasta! Lepiej mi powiedz, co włożysz na bal! Zostało tylko dwa dni!
- To dużo - stwierdziła Rhodes.
- Mało! Już od tygodni jestem na diecie! Ty też powinnaś przejść! - krzyknęła entuzjastycznie.
- Za dużo sugestii w twoich słowach. Idę na wróżbiarstwo, może przewidzę ile kilogramów schudłaś - mruknęła i wspięła się po schodach.
- Za dwa dni bal, więc powinniście nauczyć się tańczyć - warknął Snape. Każdy wychowawca domu miał ten niemiły zaszczyt nauczenia tego wychowanków.
- Trzeba tańczyć? - skrzywiła się Judy.
- Nie! Będziecie stać tam, jak tyczki! - krzyknął Severus.
- Czyli okej - wzruszyła ramionami dziewczyna i już miała iść, ale Malfoy gwałtownie ją zatrzymał.
- Jeśli nie masz ochoty tańczyć, to powiedz mi od razu, nie mam zamiaru się ośmieszać!
- Na to już chyba trochę za późno - uśmiechnęła się kpiąco Judy, ale posłusznie została, Snape klasnął i włączyła się muzyka, powoli zaczęli tańczyć.
- Dużo pracy przed tobą! - powiedział Malfoy. - Ale nie martw się, może część mojej chwały spadnie na ciebie!
- Przesuń się - mruknęła Shannon do Freda- Wow, jakie tańce. Haha, jak ten Potter debilnie wygląda!
- Mój brat jest jego najlepszym przyjacielem, wiesz? - mruknął Weasley, ale bez urazy w głosie.
- Wiem, wiem. Patrz, zrobiłam sobie drugi kolczyk! - powiedziała pokazując mu język.
- Miłego szlabanu, może do ciebie dołączę - uśmiechnął się Fred.
- Nie zauważy! - zaśmiała się Shannon.
- Czego nie zauważę? - po chwili usłyszeli za sobą głos McGonagall- I może łaskawie zejdą państwo na dół potrenować?- zmarszczyła brwi.
- Niekoniecznie- ziewnęła Shannon.
- Co to jest?! - nauczycielka wskazała na jej język. Blondynka zakryła usta ręką, przez co jej bluzka się lekko podwinęła. - I to?! Szlaban, panno Rutherford! Szlaban!
- A ja, pani profesor? - Fred uśmiechnął się szeroko.
- Co? A tak! Ty też szlaban! A teraz macie wyjść na parkiet! Ale już! - rozkazała.
- Panie arystokrato, niech pan nie uważa się za takiego boga! - upomniała Malfoy'a Judy.
- A ty za taką mądrą!
- Nie trzeba było mnie zapraszać - fuknęła. Chłopak nie odpowiedział. - Zabrakło, paniczowi słów?
- Mi nigdy nie braknie słów! - wypiął dumnie pierś.
- Taa, a superego wylewa się uszami - powiedziała z przekąsem.
- Nie jesteś taka zła - uśmiechnął się.
- Jak umyłeś włosy to też jesteś nie najgorszy - odparła.
- Nie najgorszy?! - krzyknął oburzony.
- Świetnie! Szlaban! - warknęła Shannon.
- Mówiłem, że go dostaniesz - zaśmiał się Fred.
- Czego, Shann, dostanie? Kurzajek? Wysypki? Wrzodów? - dopytywał się George.
- Weź stąd swojego brata! Czy wy zawsze musicie wszędzie chodzić razem? Do toalety też razem chodzicie?!- poirytowana Shannon trzasnęła drzwiami od pokoju.
- To ten takie napięcie... Że jak się nazywa?- George podrapał sie po głowie.
- Przedmiesiączkowe. Nie martw się, dzisiaj mam wieczorem z nią randkę, humor jej się poprawi- uśmiechnął się.
- Szlaban?- spytał brat.
- Ech, ty wszystko umiesz popsuć tymi swoimi określeniami!
- Co się stało? Czy ty... Masz kolczyk w języku?!- Hermiona otworzyła szeroko oczy.
- Nie, zrobiłam sobie dziurę na wylot. Oczywiście, że kolczyk! A stało się to, że dwudziesty wieczór w tym semestrze idę wieczorem do naszej ukochanej pani profesor! Czemu ona przynajmniej nie jest taka jak Snape'a?
- Snape? On jest okropny- wzdrygnęła się Granger.
- Nie jest taki nudny, jak ona- mruknęła Shannon.
- Jak się tańczyło?- spytała Judy Pansy.
- Super! Crabbe tylko dziesięć razy nastąpił mi na nogę!- warknęła.
- A Malfoy nie jest taki zły...
- Nie jest taki zły?! On jest boski!
- Powiem mu, co o nim mówisz.
- Tylko spróbuj! Tylko spróbuj!- Ślizgonka zaczęła machać w jej stronę ręką.
- Już się boję...- mruknęła wychodząc do głównej sali.
- O cześć Judith! Pokaż mi, co wybrałaś na bal. Ułóż jakoś lepiej włosy niż dzisiaj- mruknął Malfoy.
- Nie wiem, co ale moje włosy to moje włosy, ok? I nie denerwuj się tak, wiem że leży ci to, że to Potter bierze udział w...
- Mam to gdzieś! Ten frajer nic mnie nie obchodzi! Nic! Idiota! Dureń! Kretyn!
- Skończyłeś? Rany, nie wiedziałam, że lubisz tyle o nim gadać.
Draco warknął głośno pod nosem i wbił widelec w jajecznicę.
- To, że jesteś taki wrażliwy, też nie wiedziałam! - Judy wytrzeszczyła oczy.
Po kolacji przyjaciółki poszły do dormitorium Gryfonek, gdzie Rutherford miała pokazać swoją kreację.
- Taką ubiorę sukienkę! - Shannon wyciągnęła z szafy długą, satynową, czerwoną suknię.
- Nie jest zbyt dojrzała? - zapytała się Judith.
- Czy ty sugerujesz, że jestem mało dojrzała? - blondynka się oburzyła.
- Nic nie sugeruję... - burknęła Ślizgonka.
- To dobrze! Pokaż mi swoją sukienkę! - rozkazała Shann, a Rhodes się zmieszała. - Co jest?
- Nie mam jeszcze sukienki... - mruknęła.
- Co?! Wiedziałam, że żadnej nie znajdziesz! Dlatego sama ci ją wybrałam! - dziewczyna się zaśmiała.
- Że co?! - Judy się zerwała z łóżka.
- Sama byś w końcu poszła w szacie wyjściowej i pan Smok by cię zabił! A tak będzie chciał cię schrupać! - znów się zaśmiała.
- Nie chichraj się! Przerażasz mnie! - szatynka przysiadła na skraju łóżka i patrzyła jak jej przyjaciółka wyciąga z szafy kolejną sukienkę.
- Jest za krótka! - warknęła Ślizgonka.
- Pokażesz trochę nóg! Sięga do połowy ud, więc nie jest taka krótka! I czarna! Fajnie, nie?
- Nie - załkała.
- Zero podziękowań! Nie marudź! Przygotowałam ci jeszcze buty i dodatki!
- Nie! - zapłakała Judy.
- Tak! - zaśmiała się Shannon.
- Co się tu dzieje?! - do dormitorium weszła Hermiona.
- Co ona tutaj robi?- Hermiona skrzywiła się na widok Judith.
- Nic, sz...- zaczęła Judith, ale blondynka kopnęła ją- Pójdę już!- powiedziała i wstała, ale Rutherford zdążyła jej jeszcze wcisnąć sukienkę do rąk.
- Ładna?- spytała Hermiony Shannon pokazując czerwoną kreację.
- No...- zaczęła Granger, a blondynka krzyknęła:
- Wiem!- po czym machnęła dwa razy różdżką robiąc jej dwa większy dekolt i skracając.
- Masz chyba zaraz szlaban, nie?- spytała szatynka, a Shannon szybko wyszła z pokoju.
- Wreszcie się pani pojawiła!- mruknęła McGonagall na jej widok, przy stole siedział już Fred czyszczący jakieś puchary. - Pani profesor kolczyki to moja prywatna sprawa...- zaczęła mówić Shannon, ale nauczycielka jej przerwała:
- Dokuczanie dozorcy też? Niewypełnianie obowiązków szkolnych? Demoralizowanie? I tak daruję wam dużo. Do balu radzę nic nie robić, bo w ogóle tam się nie pojawicie- warknęła i wszyła, blondynka usiadła przy stole, a Weasley przestał czyścić puchary i wyłożył nogi na stół.
- Chcesz?- spytał wyciągając jakiegoś batona.
- Ta, a jak go zjem, to co? Zzielenieję?- spytała- Nie, jestem na diecie.
- Po co ludzie się głodzą- pokręcił głową- Poza tym nie wyglądasz, jak moja starsza, więc...
- Dzięki, komplement roku! Czyść lepiej te puchary.
- Spoko, jak zawsze daruje nam.
- Tym razem się wkurzyła.
- Ale ja mam sposób- wzruszył ramionami i wyciągnął jakieś małe urządzenie- To wszystko za nas zrobi!
- A jak wejdzie?
- Wchodzi, co pół godziny, po stu karach tego nie wiesz?
- Co ty masz w ręce?- Pansy skrzywiła się na widok sukienki- Moja jest lepsze!- oznajmiła i wyciągnęła z szafy jakiś brzydki, ciemnozielony kawał materiału.
- Urocza! Crabbe nie będzie mógł od ciebie oderwać oczu!
- Ciekawe, jaką będziesz miała minę, kiedy Malfoy na mnie będzie patrzył- powiedziała dumnie Pansy.
- Kupię mu wtedy okulary.
Obrażona Parkinson skrzyżowała ręce na piersiach i z naburmuszoną miną usiadła na swoim łóżko.
- Twoja sukienka jest tak krótka, że jak się nachylisz będzie ci widać pół tyłka - stwierdziła.
- Wiem - jęknęła szatynka i schowała ją do szafy. - A na tych szpilkach się zabiję...
- Hej, panie Weasley! Zwolnijmy! Jestem w końcu o dwa lata od ciebie młodsza! - fuknęła Shannon. - I przez ciebie rozmazałam sobie błyszczyk na pół twarzy!
- Daj, poprawię ci go! - nachylił się nad nią z szaleńczym błyskiem w oku.
- Zaraz McGonagall wróci! - stwierdziła blondynka i siadła do stołu, udając, ze czyści puchary. Miała rację, po paru sekundach do dali weszła pani profesor.
- Możecie już iść. Musicie się wyspać, przed jutrzejszym balem - powiedziała z miłym uśmiechem i wyszła.
- Mówiłem, że zawsze nam odpuści - Fred wyszczerzył zęby.
- Świetnie! Błyszczyk mam nawet na czole! - warknęła Shann, przyglądając się w jednym z pucharów.
- Pansy! Zamknij się! - warknęła poirytowana Judy. Już od ponad godziny starała się zasnąć, ale Mops jej nie dawała.
- Nie! To takie niesprawiedliwe- Pansy pociągnęła nosem- To ja z nim rozmawiałam! To ja trzymam jego zdjęcie pod poduszką! To mnie powinien zaprosić!
- Co? Trzymasz jego zdjęcie pod poduszką?- Judith otworzyła szeroko oczy.
- Zamknij się, użalam się nad sobą!- płakała dalej Mops.
- Bądź ładna, Crabbe nie chce cię brzydkiej- powiedziała szatynka, a w odpowiedzi Pansy uderzyła ją mocno poduszką.
3 komentarze:
Omg. xD
Genialne po prostu jesteście! Kocham te epizody z Panią Mops.
Czekam na więcej ^^.
Uwielbiam gdy się gnębi Pottera!
Dziękujemy :P Miło jest przeczytać tak podnoszący na duchu komentarz XD
Uhm, no nie ma sprawy ^^.
Tylko macie mi się odwdzięczyć 3 częścią!!
~Kartina
Prześlij komentarz