Dwie jedenastoletnie dziewczynki siedziały w jednym z przedziałów w długim parowozie jadącym do Hogwartu. Jedna z nich miała włosy w kolorze ciepłego blond i niebieskie oczy, zaś druga była szatynką z zielonymi oczami.
- Ale fajnie! Ale fajnie! – podskakiwała blondynka na swoim siedzeniu. – Całe wakacje nie mogłam się doczekać! Ale fajnie! Ale fajnie! A ty, Judy? Cieszysz się, że jedziemy w końcu do najwspanialszej szkoły na świecie?!
- Cieszę się, cieszę – odparła druga z lekkim strachem w głosie. Nerwowo w dłoniach gniotła niewielkiego misia.
- Powinnaś być bardziej dorosła! Mamy już w końcu jedenaście lat! To nie przelewki! – upomniała przyjaciółkę.
- Masz rację, Shannon! Powinnam być bardziej pewna siebie! – stwierdziła Judith i wsadziła pluszaka do kufra.
Parę chwil później wysiadły, wraz z resztą pierwszoklasistów, z pociągu i ze strachem spojrzały na wielkiego, brodatego faceta.
- Jestem Hagrid- po chwili uśmiechnął się przyjacielsko i obie westchnęły z ulgą.
- Ciekawe, gdzie będziemy! Mój ojciec był w Ravenclawie, pewnie też tam będziemy- mówiła ciągle podekscytowana Shannon, a Judy szła coraz bardziej milcząca i podenerwowana.
- No tak, na pewno będzie fajnie...- mruknęła tylko i przestała słuchać słów koleżanki.
- Patrz, jakie ten chłopak ma obleśne włosy! Jakby ktoś mu wylał na nie butlę oleju!- Shannon niechętnie spojrzała na blondyna w czarnej, eleganckiej szacie.
- A oni, stado klonów- mruknęła Judy na widok kilku podobnych do siebie rudych chłopaków, na dodatek głośno się zachowujących. Takie zachowanie akceptowała tylko u swojej przyjaciółki.
- Wow, ale tu jest fajnie!- zachwyciła się znowu Rutherford, kiedy weszły do środka, a Judy niepewnie spojrzała na poważny wystrój.
- Tam- pokazał Hagrid wskazując na wielką jadalnię
- Ile tu osób...- powiedziała nieśmiało Judy.
- No trochę- Shannon spojrzała na wszystkich i pierwszy raz poczuła się trochę niepewnie.
Tłum przestraszonych jedenastolatków został wypchnięty pod sam podest na środku wielkiej sali. Przyjaciółki złapały się za ręce by nie zgubić się w tłumie i z lękiem przyglądały się wszystkim uczniom.
- Witam was! - powiedział gromkim głosem dyrektor Albus Dumbledore. - By nie przeciągając i byście wreszcie mogli zasiąść do posiłku, zacznijmy Ceremonię Przydziału!
Dyrektor wyczytywał pojedynczo imiona uczniów i zakładał im na głowy starą Tiarę Przydziału.
- Ronald Weasley! - tiara zastanowiła się przez chwilę. - Gryffindor!
- To ten od klonów - mruknęła Judith i ścisnęła mocniej rękę koleżanki.
- A to ten od żelu! - Shannon wskazała palcem na Draco Malfoya.
- Harry Potter! - przy tym chłopaku Tiara zastanowiła się przez dłuższą chwilę, ale w końcu zawyrokowała: - Gryffindor!
- Shannon Rutherford! - dziewczyna siadła na stołku, starając nie pokazać jak bardzo trzęsą jej sie ręce. Nie musiała długo czekać, aż Tiara się zastanowi i po paru sekundach krzyknęła: - Gryffindor!
Blondynka pobiegła do stołu swojego domu, posyłając przyjaciółce radosne spojrzenie. Parę uczniów później i Judy została wezwana.
- Pannę Judy Rhodes przydzielimy do... - Tiara zastanowiła się cicho. - Do Slytherinu!
- Cholerna czapka! - warknęła pod nosem szatynka.
Dziewczyna niechętnie pomaszerowała do swojego stołu posyłając zaskoczone spojrzenie przyjaciółce.
- Świetnie, po prostu świetnie!- zirytowała się Shannon.
- Jestem Hermiona Granger!- po chwili usiadła koło niej jakaś dziewczyna z burzą brązowych włosów i dosyć wyraźnie odznaczającymi się zębami.
- Ta, a ja Shannon Rutherford- westchnęła trochę niechętnie dziewczynka nagle zupełnie pozbawiona humoru.
Judith niechętnie przypatrywała się Ślizgonom, siedziała na uboczu.
- Hej dziewczyno, skąd ta mina? Trafiłaś do najlepszego domu!- mruknęła do niej jakaś Ślizgonka z twarzą mopsa.
- Taa, bez swojej przyjaciółki- mruknęła mieszając zupę.
Po całej ceremonii obie natychmiast do siebie podbiegły.
- Niemożliwe! To niemożliwe! I to jeszcze ty w Slytherinie, a ja w Gryffindorze! Lepiej być nie mogło- warknęła Shannon- Słuchaj, musimy powiedzieć temu gościowi, że zaszła jakaś pomyłka. Nie pasujesz do Ślizgonów, a ja do tych kujonów!
- Wiem, że to źle, ale daj spokój, Shann. Zasady to zasady- powiedziała dziewczynka idąc w stronę swojego pokoju.
- Ty tak zawsze!- parsknęła w odpowiedzi blondynka i też pomaszerowała w stronę swojego pokoju, idąc obok tej Hermiony.
- Przeglądałaś już książki? Ja od dwóch miesięcy, nie mogę się doczekać lekcji!- pisnęła podekscytowana Granger.
- Wiesz, co jakoś nie!- odpowiedziała jej tylko Shannon uważnie przypatrując się czy na pewno jest z nią wszystko w porządku.
- Hej, jestem Ron Weasley - powiedział nieśmiało jeden z rudych chłopaków.
- A ja Shannon, nazwiska i tak nie zapamiętasz - mruknęła w odpowiedzi.
- A ja jestem Fred! - powiedział inny rudy chłopak.
- Nie! To ja jestem Fred! - krzyknął drugi i zaczęli się kłócić.
- Jednak są normalni w tym domu - odetchnęła z ulgą blondynka.
- Jesteś czystej krwi? - zapytała się ta sama dziewczyna z twarzą mopsa.
- Yyy... co? - Judy wyrwała się ze swoich myśli. - A tak! Czystej krwi, tak.
- To dobrze. Jestem Pansy Parkinson - podała jej rękę. - Radzę trzymać ci się z daleka od Gryfonów.
- Czemu? - zdziwiła się.
- Bo to frajerzy i my rządzimy tą szkołą! - zaśmiała się. - Poznaj Draco Malfoya!
- Co? Draco? Jak smok?- mruknęła dziewczyna.
- Jest taki przystojny...- westchnęła Pansy cicho, a chłopak powoli do nich podszedł.
- Draco Malfoy- mruknął podając jej rękę.
- A ja Judith Rhodes- przedstawiła się uważnie mu sie przypatrując.
Shannon ze zdziwieniem przypatrywała się Hermionie, która ustawiła na swojej półce dziesiątki książek i zeszytów.
- Chyba nie kupiłam jakichś książek- mruknęła.
- Nie! Po prostu ja wzięłam dodatkowo parę, żeby mieć większą wiedzę- zaśmiała się.
- Ja mam przynajmniej ładną szatę. I różdżkę- stwierdziła Rutherford, po czym zapytała się pozostałych dziewczyn- Jak się nazywacie?
- Lavander Brown- odpowiedziała jedna.
- A ja Parvati Patil- przedstawiła się druga, a Shannon nie zauważyła rażącej ilości książek na ich półkach, więc stwierdziła, że w gruncie rzeczy nie mogą być takie złe.
W przyjaźni dwóch przyjaciółek dużo się zmieniło. Spotykały sie tylko na kilka minut dziennie by móc jak najszybciej wymienić się ciekawostkami z ich życia i leciały na swoje lekcje.
Judy większość czasu spędzała z Pansy, której nie znosiła i z cynicznym Malfoy’em, który nie stronił od wrednych docinków dla jej przyjaciółki i jej znajomych.
Shannon zaś zaczęła trzymać się z Weasley'ami, bo choć byli frajerami, to lubili się pośmiać, zaś starała się unikać Hermiony, lecz było to do końca niemożliwe, gdyż dzieliły razem dormitorium.
Mimo przeciwności losu przyjaźń cichej Judith z głośną i rozrywkową Shannon przetrwał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz